ReReads: "Miasto Kości" Cassandra Clare


org. City of Bones
seria: Dary Anioła (#1)
wyd. MAG

Po raz pierwszy Miasto Kości czytałam będąc w liceum. Wtedy wielbiłam wszelki książki fantasy i szukałam czegoś nowego w stylu Harry'ego Pottera. W tym czasie również zaczęłam odkrywać inne gatunki, ale mimo to najbardziej wierna byłam historią związanym z magią, rzeczami nadprzyrodzonymi itp., dlatego w moje ręce wpadł pierwszy tom Darów Anioła. Teraz postanowiłam sobie tę książkę odświeżyć z dwóch względów: 1) chciałam porównać książkę z serialem i 2) chciałabym skończyć tę serię i rozpocząć Diabelskie Maszyny, a kompletnie nic już nie pamiętam.

Miasto Kości to książka, która wprowadza nas do świata Nocnych Łowców, czyli pół ludzi i pół aniołów, którzy strzegą świata ludzi przed demonami i tym podobnym stworzeniom, ale również utrzymanie pokoju w świecie bliższym ich rasie. Pewnej nocy Clary napotyka na swojej drodze Jace'a, który jest Nocnym Łowcą i widzi jak ten unicestwia jednego z demonów. Wszystko by było dobrze, gdyby ktoś inny mógł potwierdzić to co widziałam. Do tego w podziemnym świecie zaczyna krążyć plotka, że Valentine wrócił z zaświatów i chce posiąść Kielich Anioła.

Zanim zabrałam się do czytania byłam bardzo ciekawa jak tym razem odbiorę tę książkę, czy będzie mi się ona podobać tak jak poprzednio czy może wręcz przeciwnie, czytanie jej nie sprawi mi przyjemności. Okazało się, że byłam pomiędzy jednym a drugim. Powrót do świata Nocnych Łowców okazał się udany i wciągnęłam się w historię przedstawioną przez Cassandrę Clare, ale zachwyt był znacznie, znacznie mniejszy niż wtedy, gdy po raz pierwszy czytałam tę książkę.

Bardzo podobała mi się kreacja świata, bohaterów i w jaki sposób została cała historia przedstawiona, bo jest to coś unikatowego i nie da się ukryć, że później inni autorzy wzorowali się na serii Dary Anioła. Ale teraz jak czytałam tę książkę bardzo w oczy rzuciło mi się podobieństwo do Harry'ego Pottera, szczególnie w postaci Valentine'a. Facet nie tylko ma podobne imię do Voldemorta, ale również w jego przypadku inny boją się wypowiadać jego imienia i chce on zebrać trzy rzeczy należące do Anioła, dokładnie tak samo jak Voldemort szukający rzeczy należących do założycieli Hogwartu, chociaż to też można przypasować do Insygni Śmierci.

Chociaż całkiem nieźle się bawiłam czytając tę książkę, to nie mogę ukryć, że było coś co mnie nieco denerwowała, a właściwie ktoś. Clary. Nie mogłam się do niej przekonać, coś mnie w niej irytowało i odpychało od niej. Za to nadal bardzo lubiłam Jace'a, ale tym razem polubiłam Simona, który wcześniej wydawał mi się mało interesujący, więc od tej pory mam problem z wybraniem czy jestem  Team Jace czy Team Simon. I trochę żałuję, że nie za bardzo pamiętam jak się dalej jego losy potoczą poza jedną ważną zmianą.

Po Mieście Kości chcę jak najszybciej nadrobić kolejne części Darów Anioła, ale nie wiem jak mi się to uda na chwilę obecną, ponieważ mój czytnik się popsuł i boję się, że jak dostanę go z powrotem to zapał mi minie albo serial mi wszystko zaspoileruje. Oby tak się nie stało.


Komentarze