"Cicha 5" Katarzyna Bonda, Małgorzata Kalicińska, Katarzyna Michalak, Natasza Socha, Małgorzata Warda, Krystyna Mirek, Magdalena Witkiewicz

wyd. Filia

Przed Świętami Bożego Narodzenia lubię jeszcze bardziej wprawiać się w tę atmosferę. Zwykle robię to za pomocą filmów albo piosenek, ale od jakiegoś czasu również poszukuję ciekawych lektur, których akcja dzieje się właśnie w tym okresie. Początkowo planowałam, aby zabrać się za Podaruj mi miłość, ale stwierdziłam, że chyba bezpieczniej będzie jeśli najpierw zabiorę się za zbiór świątecznych opowiadań w wersji polskiej. I miałam nosa, bo mimo Świąt nie czułabym w ogóle świątecznego nastroju.

Cicha 5 to zbiór siedmiu opowiadań świątecznych napisanych przez polskie autorki. Wszystkie historie, które znajdują się w tej książce mają miejsce na ulicy Cichej w budynku nr 5 i czasem ich akcji ma być Wigilia Bożego Narodzenia.

Zabrałam się do tej książki z pewną obawą, że nie sprosta moim oczekiwaniom. Poza Katarzyną Michalak nie znałam twórczości żadnej z tych autorek, ale np. wobec opowiadania Katarzyny Bondy moje oczekiwania były spore, gdyż na temat tej autorki słyszałam tylko superlatywy. I to właśnie jej opowiadanie otwiera Cichą 5. Zanim przejdę do krótkich opisów wrażeń po lekturze, chciałam dodać, że miałam zamiar czytać codziennie po jednym opowiadaniu, jednak czas czytania tej książki wydłużył mi się nieco.

Mówią, że początki są ciężkie. Tak było u mnie z pierwszymi trzema opowiadaniami z Cichej 5. Jak już wcześniej wspomniałam pierwsze opowiadanie należało do Katarzyny Bondy. Po czytaniu tyle pochlebnych opinii na temat twórczości tej pisarki spodziewałam się olśniewającego opowiadania, które zwali mnie z nóg, jednak to co dostałam w ogóle mi się nie podobało. Było słabe. Akcja była zbyt szybka, chaotyczna, momentami gubiłam się w fabule. Zakończenie było łatwe do przewidzenia i jednocześnie było za długie, zbyt dużo szczegółów zostało dodanych, jakby autorka postanowiła na siłę przedłużyć swoją historię.

Drugie opowiadanie należące do Małgorzaty Kalicińskiej na maksa mnie zdenerwowało. Dlaczego? Bo było ono beznadziejną kopią jednego z klasyków - Anny Kareniny. Powieść, która jest przecudowna i genialna została w tym opowiadaniu zmasakrowana. Jestem przekonana, że podczas gdy ta pani pisała swoje opowiadanie, Tołstoj przewracał się w grobie. 

Następnie opowiadanie, które mnie załamało i było objętościowo najkrótsze jest autorstwa Katarzyny Michalak. Tak jak poprzednie dwa w ogóle mi się nie podobało. W tak krótkiej formie, którą postanowiła przedstawić autorka zostało zawartych znacznie za dużo informacji, które wprowadzały chaos, ale mimo tych wszystkich detali akcja momentami dostawała własnych nóg i nie mamy pojęcia skąd co się wzięło. 

Krystyna Mirek jest autorką czwartego opowiadania, które było zaskakująco dobre. Było logicznie ułożone, przedstawiało trudną tematykę, więc daje ono do myślenia, ale przez tę tematykę można było bardzo się wzruszyć. Bardzo w tej historii polubiłam bohaterów, trochę mnie to wszystko przygnębiło, ale jednocześnie zakończenie dawało promyk nadziei.

Piąta historia wyszła z pod pióra Nataszy Sochy i ona też mi się podobała, bo miała fajną bohaterkę, która jak na swój wiek rzucała fajnymi tekstami. Samo opowiadanie napisane było lekkim piórem, dzięki czemu szybko się je czytało. Powiedziałabym, że nawet za szybko przez co przejście do kolejnego opowiadania autorstwa Małgorzaty Wardy trochę mnie zasmuciło. To co stworzyła kolejna pisarka nie było złe, ale również mnie nie porwało, jak dla mnie taki średniak, który od razu skojarzył mi się z twórczością Nicholasa Sparksa, więc jeśli ktoś lubi go to z pewnością przypadnie mu do gustu to opowiadanie.

Opowiadanie zamykające Cichą 5 zostało napisane przez Magdalenę Witkiewicz. Jak zaczęłam je czytać przeraziłam się i bałam się, że dobra passa się skończyła i znowu dostanę jakiegoś bubla. Początek był napisany krótkimi zdaniami typu: "Dzisiaj jest piątek. Rano wstałam i umyłam zęby." i zaczęłam się wtedy zastanawiać ile autorka może mieć lat, a nuż może to jest nastolatka, która dopiero zaczyna. Później było trochę lepiej, ale pod względem technicznym i tak średnio. Plus autorce należy się za pomysł, którego użyła autorka w swojej historii oraz za to, że od początku do końca było to opowiadanie świąteczne.

Całe szczęście po tych trzech opowiadaniach, które pozostawiły zły posmak i zmarnowały tylko mój czas, pozostałe cztery historie były całkiem niezłe i w mniejszym lub większym stopniu odczuwałam przyjemność z ich czytania. Jednak ciężko mi jest oceniać te historie jako świąteczne, bo czytając je w ogóle nie odczuwałam cudownej świątecznej atmosfery. To że coś "dzieje się" w okresie świąt, nie czyni z tego historii świątecznej. Gdybym musiała wybrać dwie najbardziej świąteczne historie z Cichej 5, to powiedziałabym, że byłyby to te autorstwa Krystyny Mirek i Magdaleny Witkiewicz. 
Niestety po tej lekturze muszę ponownie stwierdzić, że nie każdy urodził się, aby pisać opowiadania. Jest to trudna sztuka, która sporo wymaga od autora, aby historia była spójna, nie za długa, nie za krótka. Czy przeczytam kolejny tom ze świątecznymi polskimi opowiadaniami pt. Siedem życzeń? Na chwilę obecną muszę powiedzieć nie, ale kto wie czy w przyszłym roku mi się to nie zmieni.

Komentarze