"Najdłuższa podróż" Nicholas Sparks


org. The Longest Ride
wyd. Albatros

Dwa czy trzy lata temu postawiłam sobie pewien cel. Chciałabym przeczytać wszystkie książki napisane przez Nicholasa Sparksa oraz Jodi Picoult. Czy tak się kiedyś stanie to nie wiem, ponieważ po tych autorów sięgam zazwyczaj na wakacje, a nie jestem aż tak wielką ich fankom, aby kupować książki. Tym razem jednak skusiłam się na powieść Sparksa, bo w kinach grają kolejną jego ekranizacje, więc gdy nadarzyła się okazja, aby przeczytać książkę przed filmem, zrobiłam to bez wahania.

Sophie jest pilną studentką, która musiała bardzo się napracować, aby być w miejscu na którym teraz jest. Pewnego dnia dziewczyna poznaje Luke'a, mężczyznę, który jest jej kompletnym przeciwieństwem i pochodzi z zupełnie innego świata, ponieważ zajmuje się on jazdą na bykach oraz pracuje na rodzinnej farmie. Czy ten związek ma przyszłość?



Najdłuższa podróż to czwarta książka Nicholasa Sparksa, którą udało mi się przeczytać i muszę przyznać, że w kolejności druga najgorsza. Dlaczego? Już spieszę z wyjaśnieniem.

W tej powieści nasza uwaga skupiona jest na trójce bohaterów. Pierwszym z nich jest Ira, staruszek, który wybrał się w podróż, ale podczas niej uległ wypadkowi, więc w oczekiwaniu na pomoc przypomina mu się historia swojego życia, a dokładnie mówiąc wydarzenia związane z jego żoną Ruth. Historia Iry została napisana w narracji pierwszoosobowej i była naprawdę piękna. Dalsza część książki jest poprowadzona w narracji trzecioosobowej, która przedstawiała losy Sophie i Luke'a.

O ile część związana z Irą niesamowicie mi się podobała, bo była bardzo wzruszająca, piękna i widać, że mężczyzna bardzo kochał swoją żonę Ruth, tak wszystko co było związane z dwójką pozostałych bohaterów, kompletnie do mnie nie przemówiło. Okropnie męczyłam się podczas czytania tych momentów, ale starałam się przez nie przebrnąć jak najszybciej, bo chciałam znowu zagłębić się w historię Iry. W części z Sophie i Lukiem kompletnie nic się nie działo. Wszystko toczyło się bardzo wolnym rytmem i ciągle było to samo, czyli rozmawiają, przechadzają się, rozmawiają, przechadzają się i tak przez cały czas. W ogóle się z nimi nie polubiłam, a co już mówić o zżyciu się z nimi, więc ich problemy kompletnie mnie nie interesowały.

Gdy już wreszcie dotarłam do zakończenia książki, z jednej strony byłam wzruszona, a z drugiej rozbawiona, ponieważ udało mi się przewidzieć w osiemdziesięciu procentach. Wzruszyłam się ze względu na zakończenie historii Iry. Pięknie to wszystko się rozstrzygnęło i odrobinę żałowałam, że nie może być inaczej, bo tak bardzo polubiłam się z tym staruszkiem. Zaś to jak skończyli Luke i Sophie było śmiechem na sali. Myślę, że każdy by się domyślił, że w mniej więcej taki sposób właśnie tak autor wyprostuje losy bohaterów.

Myślałam, że jak zachwycę się książką to pobiegnę do kina, aby zobaczyć ekranizację tej książki, ale po tej lekturze wiem, że tak się nie stanie. To znaczy obejrzę ten film, gdy gdzieś na niego natrafię, jednak tylko po to, aby sprawdzić zgodność filmu z książką. Bardzo interesuje mnie jak właśnie przedstawią oni historię Iry, ponieważ te dwie historię toczyły się w dwóch różnych przedziałach czasowych. Mam nadzieję, że nie zniszczą tego co polubiłam. Na koniec dodam, że widziałam trailer do tego filmu, ale on również mnie nie zachwycił, ponieważ jak tylko zobaczyłam kto gra Sophie to wiem, że ten film dobry być nie może. 



Komentarze