"Skrawki błękitu" Lois Lowry + videorecenzja

org. Gathering Blue
seria: Dawca (#2)
wyd. Galeria Książki

Pierwsza część z kwartetu książkowego Dawca autorstwa Lois Lowry bardzo mi się podobała, a do tej książki zachęcił mnie film, który był rewelacyjny. Rzadko się u mnie zdarza, abym zaraz po obejrzeniu filmu szukała na gwałt na rety książki. Rozpoczęcie serii było tak genialne, że czekałam aż w bibliotece będzie dostępna kolejna część, czyli Skrawki błękitu. I przy drugim tomie jestem jednocześnie zaskoczona i zachwycona.

W Skrawkach błękitu poznajemy Kirę, która po śmierci swojej matki nie jest mile widziana w wiosce, w której mieszka. Dzieje się tak dlatego, że Kira nie jest doskonała. Urodziła się ze źle rozwiniętą nogą, więc całe życie kulała. Mieszkańcy wioski uważają, że dziewczyna jest niezdolna do pracy i będzie tylko utrapieniem dla innych, więc lepiej by było gdyby poszła na Pole i tam została zjedzona przez bestie. Jednak Kira mimo fizycznego upośledzenia posiada talent, który ratuje ją od śmierci.

Sięgając po drugą część serii Dawca nawet spodziewałam się, że będzie to kontynuacja wydarzeń, które miały miejsce w pierwszej części. I zaczęłam tę książkę czytać i czekałam aż pojawi się Jonah i Gabriel i aż musiałam zajrzeć do opisu, żeby upewnić się, że Skrawki błękitu nie mają nic wspólnego z poprzednimi bohaterami. Nie mówię, że to była niemiła niespodzianka, ale też po części zastanawiałam się jak autorka chce dalej przedstawić losy Jonah  w kolejnych częściach serii, gdy ewidentnie zakończenie było zamknięte.

Mimo moich oczekiwań szybko wbiłam się w lekturę i tak jak było z pierwszą częścią, tą też niesamowicie szybko się czytało. Czytało? Nie, ją się pochłaniało!!!

Świat, w którym żyje Kira jest tak samo okrutny jak świat Jonaha, jednak oba miejsca różnią się od siebie. W świecie Kiry nie ma czegoś takiego jak niesprawność fizyczna. Gdy dziecko rodzi się z jakąś wadą lub gdy dorosłemu człowiekowi coś się stanie np. utnie mu rękę, wiadome jest, że ta osoba musi zakończyć swój żywot i jest zsyłany na Pole. Gdy Kira się urodziła mieszkańcy wioski chcieli, aby od razu ją zabić, bo nic z kulawej dziewczynki nie będzie, ale jej matka zaciekle o nią walczyła.

I dobrze, że to robiła, bo dziewczyna miała niesamowity dar w rękach. Może nie mogła chodzić, ale potrafiła haftować i tworzyć z nici przepiękne obrazy. Obrońca z Rady Opiekunów, wiedział, że taki talent nie może się zmarnować, więc musiał ją wybronić. Matka Kiry również zajmowała się haftowaniem i co roku naprawiała szatę, na której była zapisana historia tego ludu i to właśnie po jej śmierci Kira przejmuje pałeczkę i musi nauczyć się robić własne kolorowe nici, naprawiać szatę oraz w przyszłości będzie sama tworzyć historię na niej.

Kolory są kluczowym elementem w tej książce. Tak jak w Dawcy nie mieliśmy żadnych kolorów, aby wszystko było równe wobec siebie i nie było żadnych wyróżnień, tak Skrawki błękitu aż krzyczą kolorami. Aż chciała bym zobaczyć film na postawie tej książki, żeby zobaczyć tą kolorystykę. Podczas czytania tej książki kolory aż wirowały w mojej głowie i było to przepiękne.

Wracając do Kiry i jej talentu. Nie da się zaprzeczyć, że Kirze jest łatwiej żyć po tym jak Obrońca z Rady Opiekunów ją wybronił. Zamieszkała w domu, gdzie nie musi się martwić o jedzenie, ma dostęp do bieżącej wody itd. Poza tym nie mieszka tam sama, bo z rzeźbiarzem, który też jest nastolatkiem jak Kira i on jet również utalentowany artystycznie, z tą różnicą, że on rzeźbi. Później się okazuje, że do domu w którym mieszkają zostaje zabrana mała dziewczynka, która potrafi tworzyć własne pieśni.

Wydaje się, że osoby, które zwerbowały te dzieci to mają na uwadze och dobro, a tak naprawdę Kira później poznaje prawdę o tym do czego oni są potrzebni osobą, które sprowadzili je do tego domu, ale również dowiaduje się o rzeczach, które ukrywają władze przed społeczeństwem, aby sobie je podporządkować albo gdy widzą, że są ludzie, którzy nie wierzą w te zabobony i mówią o tym głośno, są najzwyczajniej usuwane.

To co zachwyciło mnie w tej książce to nie tylko świetnie zarysowany świat, ale również bohaterowie. Bardzo polubiłam się z wszystkimi głównymi bohaterami i nienawidziłam tych, którzy byli źli. Jednak najmilej wspominam Matta, małego dzieciaka, który zawsze jest pozytywny i śmieszny. Matt jest takim promyczkiem w tej książce, który nie ma żadnych uprzedzeń, wie kto jest dobry, a kto zły. Cudowny dzieciak. Gdy na pewien moment w książce zniknął, strasznie zaczęłam się o niego martwić i bałam się, że ktoś mógł go potajemnie usunąć. To co zrobił podczas swojej nieobecności pokazało jak bardzo odważny jest ten chłopczyk i jeszcze bardziej go polubiłam.

Ciekawe jest w tej książce to, że każda osoba z biegiem lat zmienia nieco swoje imię. Gdy człowiek się rodzi, to otrzymuje jednosylabowe imię, a po osiągnięciu odpowiedniego wieku dodaje się kolejną sylabę.

Skrawki błękitu strasznie mi się podobały. Kolejna część serii Dawca była na równie wysokim poziomie ja pierwsza część. I mam nadzieję, że kolejne dwie części też pozostaną na tak wysokim poziomie. Jedyny minus jaki w niej widzę to jest szybkość czytania tych książek. Oczywiście to jest również plus, ale zbyt szybko musiałam się pożegnać z moimi ulubionymi bohaterami. Teraz będę musiała wyhaczyć gdzieś trzecią część Posłaniec, bo już się nie mogę doczekać aż wrócę do twórczości Lois Lowry.






Komentarze

  1. Bardzo lubię książki o dystopijnym klimacie, więc także za serię Lowry chciałabym kiedyś się zabrać. Mam nadzieję, że to będzie możliwe. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki Lois Lowry mają w sobie coś innego, co odróżnia je od innych dystopii, i za to je lubię :)

    Pozdrawiam,
    Alpaka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.

Komentarze typu: "obs za obs", "kom za kom", "fajny blog. zapraszam do mnie" czy "wpadnij do mnie na konkurs" będą uznawane za spam, a co za tym idzie będą kasowane!