Aż razi w oczy! - "Promyczek"

Promyczek Kim Holden
org. Bright Side
seria: Promyczek (#1)
wyd. FILIA

Promyczek tu, Promyczek tam, gdzie nie spojrzysz - blogi, vlogi, zdjęcia na instagramie - wszędzie gości Promyczek. Miałam już tego dość, że ta książka do mnie wali drzwiami i oknami, ba nawet bałam się otwierać lodówkę, bo bałam, że zaraz mi wyskoczy, więc przełamałam się i postanowiłam zobaczyć o co tyle szumu. Właśnie o co? Kompletnie nie rozumiem czemu tak bardzo tandetna książka trafiła do serc wielu czytelników.

Chociaż Kate niejednokrotnie dostała już niezłą lekcję od życia, nie poddaje się. Cały czas z uśmiechem na ustach idzie dalej wyznaczoną sobie drogą, spełnia marzenia, pomaga innym i jest oparciem dla swoich przyjaciół.

Możecie uznać mnie za osobę nieczułą, bez serca, ale ta książka mi się nie podobała. Jak dla mnie jest ona zdecydowanie przereklamowana i nie widziałam w niej nic odkrywczego, nic nowego, a już na pewno nie wzruszyła mnie ta powieść i nie uroniłam ani jednej łezki, a ostrzegano mnie żebym przygotowała sobie stos chusteczek. Chusteczki kupiłam, ale się nie przydały, więc przynajmniej mam zapas na czas przeziębienia.

W jednej kwestii się zgodzę z czytelnikami, że Promyczka naprawdę szybko się czyta. Ta książka jest napisana prostym językiem, ładnym stylem, więc nawet gdy treść mi się nie podobała to jakoś te strony przelatywały. Jednak właśnie przez całą tę historię, która jest zawarta w tej powieści męczyłam ją przez jakieś dwa miesiące. Uwielbiam sięgać po grubaśne tomy, ale gdy widzę, że ze strony na strony jest o tym samym i nic się nie dzieje, to automatycznie przysypiam i nie chce mi się tego czytać.

Dodatkowo bohaterowie, którzy dla większości są cudowni, genialni i pod ich adresem słychać same ochy i achy, dla mnie byli zwyczajni, bez polotu i często gęsto działali mi na nerwy. Taka Kate na przykład. Gdy zaczęłam czytać co jej się w życiu przydarzyło, jakich nieszczęść doświadczyła w przeszłości i jaka czeka ją przyszłość, to od razu skojarzyła mi się ona z damską wersją Hioba, tak tego z Biblii, z Księgi Hioba. On także nie buntował się przeciw Bogu, przyjmował wszystko na klatę i wierzył, że tak ma być. Poza tym Kate była dla mnie zdecydowanie za idealna. Dobra dla wszystkich, chciała każdemu pomagać itd. Czekałam tylko aż zaczną wokół niej zbierać się myszki, ptaszki i inne zwierzęta, aby jej pomagać tak jak jakiejś księżniczce z Disneya. Wkurzało mnie też to, że na początku mieliśmy tylko powiedziane, że Kate idzie do lekarza i wyniki nie są zadowalające i dopiero pod sam koniec tomu dowiadujemy się co jej dolega. Nie ta za bardzo wyidealizowana, zamerykanizowana postać stworzona tylko i wyłącznie na potrzeby wzruszenia czytelnika do mnie nie przemówiła. Wampir, wilkołak  czy choćby syrena wydaje mi się bardziej prawdziwa, realistyczna niż Kate.

Poza Kate, mamy jeszcze dwie istotne postaci męskie - Gusa i Kellera. Gus odgrywa w tej książce rolę żony Hiona, więc on nie może się pogodzić z tym co spotkało Kate, chce dla przyjaciółki najlepiej i blah, blah, blah. Dobra jego akurat mogę powiedzieć, że w miarę polubiłam, bo był dużo bardziej realistyczny niż Kate. I tak naprawdę najprzyjemniej czytało mi się te sceny, gdy on rozmawiał z nią na Skypie czy spotykali się. Gus jest spoko. Za to Keller, jak widziałam na czytniku te imię to aż dostawałam spazmów. Tej postaci jeszcze bardziej nie lubiłam niż Kate, gdyby go w tej książce nie było, to byłabym szczęśliwsza. To było takie połączenie Kate i Gusa, bo jemu życie dokopało, ale on nie może się z tym pogodzić i długo zajmuje mu wyleczenie się z przeszłości. Jednak ja nie polubiłam jego charakteru, nie podobało mi się w jaki sposób wypowiadał się, jak chciwy był.

Jestem ogromnie rozczarowana Promyczkiem, bo chciałam się wzruszyć, chciałam trochę popłakać, chciałam zżyć się z bohaterami, a przez całą książkę się niesamowicie nudziłam i żałowałam, że sięgnęłam po tę historię. Jak dla mnie jest ona tandetna, naciągana, przewidywalna, rozciągnięta, bardzo zamerykanizowana i nierealistyczna. Potrafię zrozumiem dlaczego może się ona tak bardzo podobać tylu czytelnikom, bo ludzie lubią czytać bajki, gdyby tak nie było nie powstałoby tyle beznadziejnych komedii romantycznych. Ja nie dałam się kupić tej książce, a zakończenie które miało rozwalić mnie emocjonalnie, nie spowodowało choćby krztyny smutno, wręcz przeciwnie byłam szczęśliwa, że już kończę tę książkę. Czy sięgnę po drugi tom Gus? Nie wiem, może, ale prawdopodobnie będzie to czysty czytelniczy masochizm.



Komentarze

  1. Na to czekałam. Znaczy się, jeszcze nie czytałam "Promyczka" i raczej nie zamierzam, bo to nie moje klimaty, ale czekałam, aż w końcu ktoś powie coś złego o niej, bo wszyscy tylko chwalą!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Promyczek" przede mną, ale coś czuję, że będę miała podobne odczucia co do Twoich.

    Pozdrawiam,
    czytaniamania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję.

Komentarze typu: "obs za obs", "kom za kom", "fajny blog. zapraszam do mnie" czy "wpadnij do mnie na konkurs" będą uznawane za spam, a co za tym idzie będą kasowane!